Do rozpowszechniania kultu Miłosierdzia Bożego przyczynił się niewątpliwie papież Jan Paweł II. Jednak, gdyby nie zwykła siostra zakonna Faustyna Kowalska, historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Helena Kowalska, bo tak nazywała się późniejsza orędowniczka Miłosierdzia Bożego, urodziła się w ubogiej rodzinie chłopskiej na Mazowszu. Ponieważ była jednym z dziesięciorga dzieci, od wczesnego dzieciństwa musiała jednak ciężko pracować. Do szkoły chodziła tylko trzy lata, po czym udała się na służbę. Rodzice nie wyrażali zgody na jej wstąpienie do klasztoru, chociaż o tym marzyła i takie miała powołanie. W końcu Helena sama zarobiła na swój skromny klasztorny posag podczas rocznej służby w Warszawie. Wstąpiła do Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie. Jako prosta zwyczajna siostra musiała też wykonywać w kolejnych domach klasztornych wszystkie najcięższe posługi: była kucharką, furtianka, ogrodniczką, sprzedawała w sklepie pieczywo. Bardzo wątłego zdrowia, zniszczona przez gruźlicę, samotna – próbowała szerzyć kult Miłosierdzia Bożego. Bo właśnie tej skromnej, praktycznie niepiśmiennej zakonnicy ukazał się Jezus Chrystus, który dał siostrze Faustynie wskazówki na nadchodzące lata panowania totalitaryzmów. Jedyną przeciwwagą dla totalitaryzmów miało być właśnie Miłosierdzie Boże. Siostra Faustyna najdłużej przebywała w klasztorze w Płocku. To tu właśnie doznała pierwszych prywatnych objawień. 22 lutego 1931 roku ukazał jej się Jezus Chrystus, od którego otrzymała polecenie, by szerzyć kult Miłosierdzia Bożego i miała namalować obraz Pana Jezusa Miłosiernego. Słabo wykształcona, doświadczona chorobą i cierpieniem zakonnica na początku spotkała się z niezrozumieniem zwierzchników kościelnych. Nie chciano słuchać tego, o czym mówiła. O tym wszystkim pisała w swoim dzienniczku. Siostra Faustyna z Płocka została skierowana do Wilna. Tam jej spowiednikiem był ksiądz Sopoćko. To jemu, podczas spowiedzi świętych, opowiadała o swoich przeżyciach, wizjach i misji, jaką ma do wypełnienia. Ksiądz Sopćko początkowo bardzo sceptycznie podchodził do słów siostry Faustyny. Poddawał ją nawet pewnym próbom, ale siostra Faustyna wciąż powracała do księdza Sopoćki twierdząc, że ma jej pomóc zrealizować misję powierzoną przez Jezusa Chrystusa. I rzeczywiście tak się stało. To właśnie ksiądz Sopoćko dał teologiczne podstawy nowego kultu Miłosierdzia Bożego. Wyszukał też malarza, który namalował obraz Jezusa Miłosiernego według wizji, jaką miała siostra Faustyna. Podjął starania o ustanowienie święta Bożego Miłosierdzia, a na początku nie było to takie proste, bo przełożeni duchowni musieli wyjaśnić wszystkie wątpliwości wobec wizji siostry Faustyny. Pierwszy obraz Jezusa Miłosiernego zawisł w kościele pod wezwanie, świętego Michała w Wilnie. Wtedy już siostra Faustyna trafiła do podkrakowskich Łagiewnik. Tam zresztą niedługo zmarła w wieku 33 lat. Ksiądz Sopoćko wydawał broszury, głosił płomienne kazania dotyczące bożego miłosierdzia, a także przekonywał hierarchów kościelnych do ustanowienia święta. Te starania zostały zastopowane przez wybuch drugiej wojny światowej. Jednak ludzie, doświadczeni dwoma strasznymi totalitaryzmami, właśnie w miłosierdziu bożym szukali wsparcia. Wielkim orędownikiem Miłosierdzia Bożego był papież Jan Paweł II. To on wyniósł siostrę Faustynę, a potem księdza Sopoćko na ołtarze. Pielgrzymował też do Łagiewnik podkrakowskich, które stały się ośrodkiem tego kultu na cały świat. I to on wreszcie ustanowił drugą niedzielę wielkanocną – Niedzielą Miłosierdzia Bożego.